Jeźdźcy Apokalipsy, Peter von Cornelius
Książki i filmy potrafią być niesamowitą przygodą, najmocniejszą pod względem emocjonalnym, gdy utożsamimy się z bohaterem. Ale grając w gry mocniej wchodzimy w skórę postaci, musimy wręcz stać się nią w czasie rozgrywki i nie tylko wyobrażać sobie działanie, ale działać naprawdę – podejmować decyzje i ponosić ich konsekwencje. Walcząc w różnych światach o przetrwanie, warto przyjrzeć się im uważniej. Czy jakieś elementy nie przypominają przypadkiem niezwykłych wizji świętego Jana zapisanych w jego Objawieniu?
Wasteland
Jest może odrobina przesady w twierdzeniu, że Wasteland jest tym dla gier postapo (czyli postapokaliptycznych, opowiadających o świecie po globalnej katastrofie), czym Apokalipsa świętego Jana dla dzieł literackich o końcu świata, ale w przypadku gry RPG z 1988 r. chodzi naprawdę o zaledwie szczyptę przesady. To z Wasteland wyrosła kultowa seria Fallout i wiele innych wirtualnych światów zniszczonych przez wojnę atomową. Nie tylko sama zagłada ludzkiej cywilizacji jest w tej opowieści nawiązaniem do wizji świętego Jana. Są nimi również zmutowane zwierzęta-hybrydy i nieludzki przeciwnik planujący ostateczną zagładę ludzkości, do walki z którym stanie niewielki oddział ocalałych z nuklearnego kataklizmu amerykańskich żołnierzy.
Pierwotna wersja jest chyba zbyt retro dla niekoneserów, ale w 2014 r. powstała kontynuacja legendarnej gry, a na rok 2019 zapowiadana jest jej część trzecia.
Lionheart: Legacy of the Crusader
Fallout wyrosła z Wasteland, a później zainspirowała twórców rozgrywki toczącej się w średniowiecznych dekoracjach – Lionheart: Legacy of the Crusader. W trakcie trzeciej wyprawy krzyżowej, w której wziął udział Ryszard Lwie Serce, doszło do potwornego kataklizmu, który zmienił oblicze Ziemi i całą historię naszego globu. Na świecie pojawiły się stwory rodem z Janowej Apokalipsy: potężne demony, bestie i mutanty, z którymi walczy Inkwizycja. Przerażeni ludzie stają się podatni na podszepty fałszywych proroków. Kilkaset lat po katastrofie świat wygląda zupełnie inaczej niż w znanej nam wersji historii…
60 Seconds!
Rodzice i dwójka dzieci wypoczywają we własnym ogródku po pracowitym tygodniu. Nagle… Alarm! Jest tylko 60 sekund na sprowadzenie rodziny do schronu oraz wybranie i zaniesienie do niego niezbędnych zapasów. Za minutę spadnie na miasto bomba atomowa! Adrenalina, poważny temat i klaustrofobiczne wnętrze schronu, w którym lądują bohaterowie to świat stworzony przez polskich twórców. Nie jest on jednak tak przerażający jak w innych grach postapo, został bowiem zbudowany w konwencji telewizyjnej kreskówki. W tej stylistyce nawet zmutowane karaluchy nie są tak przerażające jak pancerna szarańcza z Apokalipsy.
Battlestar Galactica
Tym razem sięgamy nie po grę komputerową, lecz planszówkę, bo szkoda by było zmarnować taką okazję. Planszówki są świetne! Gra powstała na podstawie popularnego serialu, w którym roboty zwane Cylonami zniszczyły 12 (dwanaście! jak 12 apostołów, 12 plemion Izraela, 12 bram i 12 fundamentów Nowej Jerozolimy!) założonych w kosmosie ludzkich kolonii. Ocaleni uciekają przed napastnikami na statku Battlestar Galactica i towarzyszących mu jednostkach cywilnych szukając ostatniej – trzynastej kolonii. Muszą jednocześnie walczyć z Cylonami, zażegnywać kryzysy między załogą i uważać na uśpionych agentów będących robotami, czyli kogoś w rodzaju fałszywych proroków.
Hellgate: London
Hellgate: London to szczególny przypadek gry, która… przeżyła własną apokalipsę. Jest dziełem twórców, którzy wcześniej pracowali nad Diablo II, co już świadczy o jej poziomie i daje pewne pojęcie o klimacie, nieodległym od multimedialnego hitu. Apokalipsa rozegrała się w świecie gry kilka lat przed główną akcją. Ludzie ponieśli klęskę w wojnie z demonami, a Ziemię zaludniły piekielne potwory. Garstka ocalonych kryje się w tunelach londyńskiego metra i co jakiś czas wyrusza na powierzchnię, by walczyć z szatańskimi bestiami przy pomocy broni palnej, mieczy i zaklęć. Gracze mogli przez dwa lata prowadzić antydiabelskie krucjaty korzystając ze wsparcia serwerów firmy, która grę wyprodukowała, ale po jej zlikwidowaniu (2009) zamknięto także dostęp do serwerów. Prawa do Hellgate wykupili Koreańczycy i kilka miesięcy później wpuścili graczy na własne serwery. Do dziś istnieje też międzynarodowa strona stworzona przez fanów gry.
Lucius
To bardzo specyficzna gra, bo rozgrywa się jakiś czas przed końcem świata. Właściwie dopiero w trakcie rozgrywki zorientujemy się, że kres jest bliski. Jeśli ktoś nie lubi spoilerów, powinien w tym momencie podążyć wzrokiem do kolejnego akapitu. Nie? W porządku, przejdźmy do rzeczy. Bohater, w którego wciela się gracz i musi wykonywać okrutne zadania, sześciolatek urodzony 6 czerwca 1966 roku, to dziecko Lucyfera we własnej osobie. Czyli sam Antychryst, który z każdym wykonanym zadaniem zyskuje kolejne moce i zdolności. Do apokalipsy chyba jednak nie doszło, ponieważ powstała kontynuacja gry zatytułowana po prostu Lucius 2.
Darksiders
Ta gra daje możliwość, której trudno się oprzeć: możesz zostać jednym z Czerech! Tak! Jednym z Jeźdźców Apokalipsy! Konkretnie – Wojną, który przemierza miasta zniszczone kilkaset lat wcześniej podczas totalnej zagłady. Ludzi nie ma już na Ziemi, pozostały jedynie potwory, bestie i zbłąkane dusze osób, które zginęły w Dniu Sądu. Wojna na dopełnić proroctwo i zniszczyć Ziemię do końca. Tu podobieństwa z Objawieniem świętego Jana kończą się – Jeździec zostaje zdradzony i musi toczyć samotną walkę z piekielnymi i anielskimi przeciwnikami. A Ziemia wygląda zupełnie inaczej niż w wizjach prorockich ewangelisty. Zaczyna znowu żyć i nieźle sobie radzi bez naszego zaborczego, niszczącego naturę gatunku.
Magdalena Walusiak
Projekt dofinansowano ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury