Skip to main content

W momencie, gdy określałam siebie jako dość poprawną katoliczkę uczestniczącą w nabożeństwach a nawet czytającą od czasu do czasu jakieś bardziej pobożne gazety i książki trafiłam na skromną, niespełna stustronicową książeczkę z uroczym osiołkiem na okładce. Tak, to był „Osioł w raju” ojca Adama Szustaka OP.

Pewnie część z Was kojarzy autora z kanału na YouTube, bądź najróżniejszych rekolekcji internetowych, więc możecie mieć pewien obraz lekkości z jaką podane są istotne kwestie. Właśnie –  a propos rekolekcji – ile już razy słyszeliście, że Bóg Was kocha? Miliony, aż niemal nie zastanawiamy się nad znaczeniem tych pięknych słów. A ile razy słyszeliście, że jesteście leniwymi osłami? Ha! O tym właśnie powie Wam ta książka, która jest zapisem pierwszych wygłoszonych rekolekcji ojca Adama.

W czasach poklepywania po ramieniu, gdy wszystko i wszyscy zapewniają mnie, że nie jest tak najgorzej – te rekolekcje udowadniają, że jest źle, jeśli nie jest dobrze. Że leżenie okrakiem między niebem a piekłem, najczęściej ze świadomością takiego stanu, jest po prostu głupie. Bardzo teraz upraszczam, by nie zdradzać za dużo, ale nawet sama jak czytałam podobne słowa myślałam – no też mi odkrycie.

I w tym właśnie problem! Uświadomiłam sobie, że nie jest to dla mnie odkryciem, że dobrowolnie tkwię w marazmie zamiast zaufać Temu, który patrzy na mnie jak na cud świata, wyciąga do mnie ciągle dłoń i chce mnie wyratować z mego bagienka. Bo wie, że stworzył tego osła do rzeczy wielkich!

A ja, ze swoim upartym brakiem prawdziwej rewolucji w moim życiu duchowym, stoję jak ten osioł twarzą do ściany i się dziwię, że to życie zaczyna być takie miałkie. Niby w porządku, ale w sumie bez szału.

Z doświadczenia wiem, że zbyt łatwo mówi się „zaufaj Panu” – to nie takie proste. Najpierw trzeba pokonać lenistwo i swoje wewnętrzne przyzwyczajenia, zbudować nową, Bożą rutynę i zacząć budować żywą relację z Bogiem. Ta cieniutka książeczka przytacza kilka przypowieści z Nowego Testamentu, które na nowo można odkryć dowiadując się od ojca Szustaka nie tylko o realiach życia społeczeństwa z czasów życia Jezusa, ale także dzięki nowej perspektywie.

Całkiem świeże spojrzenie, jeszcze inne od kilku już poznanych, zyskałam np. o przypowieści o ataku furii Jezusa w jerozolimskiej świątyni i wypędzeniu stamtąd kupczących zwierzętami i bankierów. Wcale nie byli tacy źli, a jednak ich praca nie dawała dobrych owoców! Nie chcę za dużo zdradzić…

Warto sięgnąć po te rekolekcje – co prawda Wielki Post się skończył, ale może tym cenniejszy będzie ten zapis zachęcający do zmiany. Święta Świętami, ale czy zmartwychwstały Chrystus naprawdę był w stanie zagościć w naszych serach? A może jak uparte osły wyprosiliśmy Go z naszego życia już w lany poniedziałek?

Jak wspomniałam książkę można przeczytać w kilka godzin. Jednak nie chodzi w niej o to, by szybko wchłonąć litery i przekręcić kartki, ale aby przetrawić treści. Ojciec Szustak konkretnie i prosto przekazuje ważne komunikaty i zanim odłożymy książkę na półkę (lub przekażemy ją dalej) dobrze by było odnieść je do własnego życia i małymi kroczkami stawać się nieco mniej upartym osiołkiem. By koniec końców wylądować, ano właśnie, w raju ze Zmartwychwstałym.

Kasia Ragan