Skip to main content

Jan Eugeniusz Ludwik Zumbach, pseudonim Kaczor Donald, Johan. Urodził się 14 kwietnia 1915 w Ursynowie, który w tamtych czasach był małą wioską pod Warszawą. Od dziecka chciał być lotnikiem.

W 1922 roku rodzina Zumbacha przeprowadziła się do Bobrowa koło Brodnicy. Wiosną 1928 roku w Brodnicy odbyły się pokazy lotnicze. Wtedy to młody Zumbach po raz pierwszy w życiu zobaczył samoloty z bliska i postanowił zostać pilotem. Jednak marzenie to napotkało pierwszą przeszkodę. Żeby dostać się do szkoły oficerskiej, musiał najpierw odbyć szkolenie wojskowe w piechocie. Zumbach był obywatelem Szwajcarii, więc, żeby wstąpić do wojska, zabrał z domu świadectwo urodzenia i na swoim zgłoszeniu podrobił podpis matki.

Po obowiązkowej służbie w piechocie w styczniu 1936 roku Zumbach rozpoczął naukę w Szkole Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie. Szkolenie zakończył 2 listopada 1938 roku, otrzymując stopień podporucznika.

W 1939 roku odbywał służbę w 111. eskadrze warszawskiej. Podczas tej służby uległ wypadkowi, który zakończył się rehabilitacją w Zaleszczykach, słynnym uzdrowisku II Rzeczypospolitej tuż przy granicy z Rumunią. To tam przebywał, gdy rozpoczęła się II wojna światowa.

Wyruszył do Warszawy, gdzie próbował odnaleźć swoją eskadrę, ale bezskutecznie. Wrócił więc do Zaleszczyk, a stamtąd przez Rumunię, Bułgarię i Liban dotarł do Francji. Wstąpił do armii francuskiej i pod dowództwem mjr. Zdzisława Krasnodębskiego, przyszłego dowódcy Dywizjonu 303, bronił lotnisk w Chateaudun i Etmapes, jako część francuskiego dywizjonu GCD I/55. Po klęsce Francji ewakuował się do Anglii.

Tu rozpoczęła się jego przygoda z Dywizjonem 303. Był jednym z najlepszych pilotów słynnej bitwy o Anglię. Arkady Fiedler, autor książki „Dywizjon 303” pisze o nim tak:

„Zumbach, choć to chłopak był na schwał i żołnierz nieulękły, jednak w tej chwili, otoczony i wzięty jak w kleszcze, nie mógł stłumić uczucia strachu: ciarki leciały mu po plecach. Lecz myśliwiec miał stalowe nerwy i mózg jego ani na chwilę nie przestał pracować. […] Zumbach wybrał inną drogę, jedyną, chociaż wymagającą nadludzkiego opanowania nerwów. Nie wiał piorunem, tylko ciągle krążąc obniżał nieznacznie swój lot ku chmurom. Zumbach to wytrawny myśliwiec: mocno panował nad drążkiem sterowym i nad nerwami.”

„Wpadł w chmury. Wyrwał się z matni. Był ocalony. Był odurzony i rozdygotany, lecz żywy. Rozdygotane od walki były również przyrządy jego maszyny: nie działały ani kompasy, ani sztuczne horyzonty. Gdy Jan Zumbach w kwadrans później lądował na swym lotnisku wśród uradowanych przyjaciół, poprosił zaraz o papierosa i o szklankę wody. Koledzy z niepokojem patrzyli na jego spieczone usta: miał w ich kątach krople zakrzepłej krwi. Lecz Zumbach uśmiechał się do swych przyjaciół — poprzez krew.”

„Zumbach to as myśliwców, ale przy tym gorąca, wybuchowa natura.”

Podczas każdej akcji towarzyszyło mu wspomnienie o tajemniczej polskiej dziewczynie.

„Można było kpić sobie z niewinnych zabobonów i wiary w talizmany, ale w tych upartych a dobrych oczach polskiej dziewczyny coś jednak musiało być: coś, co dziwnie, niemal cudem, Jana Zumbacha chroniło, iż nie imały się go ani pociski wroga, ani inne złe przypadłości wojny.”

Od 19 maja do 1 grudnia 1942 roku był dowódcą Dywizjonu 303. W grudniu 1942 został oficerem łącznikowym sztabu 9. Grupy Myśliwskiej, a w kolejnych miesiącach przeszedł specjalny kurs w Wyższej Szkole Lotniczej Eddleton w Szkocji. Od 1944 latał jako dowódca 134., a później 133. Skrzydła Myśliwskiego. W kwietniu 1945 zabłądził, przeleciał linię frontu i trafił do niewoli. Koniec wojny zastał go w obozie Kriegsmarine na holenderskiej wyspie Terschelling. Po kapitulacji Niemiec dotarł do Blackpool i do czasu rozwiązania Polskich Sił Powietrznych pozostawał bez przydziału.

Po wojnie Zumbach wiódł niespokojne życie.

Opuścił szeregi armii i osiedlił się w Szwajcarii. W 1947 roku założył firmę lotniczo-taksówkarską „Flyaway”, która stała się przykrywką dla działalności przemytniczej. Do Anglii przewoził m.in. zegarki szwajcarskie, do Palestyny złoto, a do Włoch papierosy. Firma nie przynosiła zysków, a Zumbach został oszukany przez wspólników.

W 1962 roku Zumbach podjął się utworzenia sił powietrznych Katangi, afrykańskiej prowincji dążącej do secesji od Konga. Jako Johny „Kamikaze” Brown bezpośrednio uczestniczył w walkach. Po pokonaniu lotnictwa Katangi przez kontyngent szwedzkiego ONZ wrócił do Francji, gdzie zajął się prowadzeniem restauracji.

W 1967 wrócił ponownie do Afryki. Został szefem sił lotniczych Biafry. Brał udział w nalotach podczas konfliktu z rządowymi oddziałami Nigerii. Rok później wrócił do Francji.

Jan Zumbach zmarł 3 stycznia 1986 we Francji. Spoczywa na warszawskich Powązkach.

Karolina Myszka